podciąganie na drążku, podciąganie na jednej ręce, podciąganie podchwytem, podciąganie kapilarne, podciąganie na drążku nachwytem, podciąganie sztangi do brody, podciąganie na biceps, podciąganie taktyczne, podciąganie sztangi wzdłuż tułowia, podciąganie sztangi w opadzie, podciąganie trening, trening na podciąganie, podciąganie się, ćwiczenia na podciąganie
Istnieje również możliwość wykonywania podciągania nachwytem na jednej ręce lub na przemiennie na obu rękach, co dodatkowo zwiększa trudność ćwiczenia. Jakie są najczęstsze błędy podczas podciągania nachwytem? Podciąganie nachwytem to trudne ćwiczenie, które wymaga dużej precyzji i techniki.
Widzisz Mariusz jednak ten spadek wagi wyszedł Ci na plus w końcu jest pnd na jednej ręce gratulacje podziw i szacunek. Kurde Marek, wystarczylo wywalić tylko 3 kg i już
trening podciagniecie na jednej rece. Sortuj wg: szacunów daty trafności wyszukiwania. Cichociemny/Dziennik. Post Trening w domu
Podciąganie na drążku dla początkujących. Podciąganie jest ruchem zaliczanym do grupy ćwiczeń, które nie każdy na początku swojej przygody z treningami jest w stanie wykonać. Jest wiele osób, które mimo rosnącego stażu treningowego unikają go jak ognia. Wolą ominąć to ćwiczenie w swoim planie i zastąpić je np.
Drugi bonus to fakt, że jest to ćwiczenie unilateralne, czyli angażuje osobno jedną kończynę. Może być też pomocne przy wyrównaniu dysproporcji między jedną a drugą stroną mięśni najszerszych grzbietu. Nie znam dokładnej nazwy tego ćwiczenia, ale patrząc na całość można by je określić jako:
6EbYCGt. no chodziło mi o to w sylwetce, od jutra zaczynam grease the grove z podciąganiem z ręcznikiem Liczba postów: 1,657 136 Dołączył: 2013-07-14 Reputacja: 609 (2014-07-09, 22:20)Seth napisał(a): Podciąganie taktyczne, to nazwa wymyślona chyba przez Tsatsouline'a (uwielbiana zresztą przez naszego ulubieńca) dla podciągania w sylwetce. Bo jakże można budować brutalną siłę ćwiczeniem, które nazywa się "gimnastyczne" lub "w sylwetce", czy "w pozycji gimnastycznej"? no tak zbyt pedalskie określenie "Siła i szpan !" - SG Legia Warszawa Jugger napisał(a):nie interesuj sie kim jestem, bo to naprawde bez znaczenia, tak samo jak mnie nie obchodzi kim jestes. Liczba postów: 1,442 92 Dołączył: 2013-04-29 Reputacja: 495 Uprzedzając pytania "grease the groove" to smarowanie gwintów. U Sommera zalecane jest opanowanie RC (rope climb) czyli poprawnego wspinania na linie przed rozpoczęciem treningu podciągania na 1 ręce. Poprawnego czyli bez użycia nóg i maksymalne sięganie rękami podczas wchodzenia i schodzenia. A to dlatego żeby przygotować stawy i ścięgna. Podciąganie na 1 ręce bez odpowiedniego przygotowania grozi kontuzją także nie radzę się spieszyć. "Remember that almost right, is still wrong. In the long term, this pursuit of perfection will result in much greater strength development and technical refinement;" -Coach Sommer Liczba postów: 1,657 136 Dołączył: 2013-07-14 Reputacja: 609 faktycznie zapomniałem o linie, powolne opuszczanie na linie z maksymalnego ugięcia do maksymalnego wyprostu "Siła i szpan !" - SG Legia Warszawa Jugger napisał(a):nie interesuj sie kim jestem, bo to naprawde bez znaczenia, tak samo jak mnie nie obchodzi kim jestes. (2014-07-09, 23:01)rafal napisał(a): Uprzedzając pytania "grease the groove" to smarowanie gwintów. U Sommera zalecane jest opanowanie RC (rope climb) czyli poprawnego wspinania na linie przed rozpoczęciem treningu podciągania na 1 ręce. Poprawnego czyli bez użycia nóg i maksymalne sięganie rękami podczas wchodzenia i schodzenia. A to dlatego żeby przygotować stawy i ścięgna. Podciąganie na 1 ręce bez odpowiedniego przygotowania grozi kontuzją także nie radzę się spieszyć. Ja potrafiłem się utrzymac na jednej ręce z głową nad drążkiem, bez odpowiednich treningów wcześniej i tak mnie bolały potem stawy łokciowe, że zrezygnowałem. Lepiej iśc powoli poprzez linę, czy przenoszenie ciężaru na jedną rękę podczas gdy drugą trzymamy czegoś na niższym poziomie. Liczba postów: 4,614 166 Dołączył: 2013-04-28 Reputacja: 360 (2014-07-09, 21:45)Szczupi napisał(a): z napieciem ciala, u was to sie chyba zwie w sylwetce. a czy takie podciaganie jest w ogole zdrowe na kregoslup ? czy to ćwiczenie ma na coś przełożenie prócz wspinaczki? czy to tylko dla szpanu Każde podciąganie jest zdrowe dla kręgosłupa, bo powoduje jego dekompresję. Dlatego lekarze zalecają osobom z chorym kręgosłupem wiszenie na drążku. A napięcie ciała jest po to, byś aktywizował różne grupy mięśniowe. Sylwetka gimnastyczna powoduje, że w to ćwiczenie zaangażowane są nawet nogi i mięśnie brzucha. miałem na myśli podciąganie jednorąćz gdzie jak wiemy nie bedziemy idealnie prosto miec linii barkow czy mednicy, wiec czy to zdrowe mimo ze robimy i na ta reke i na druga? Liczba postów: 4,614 166 Dołączył: 2013-04-28 Reputacja: 360 Tak. Przecież w tym ćwiczeniu odciążasz kręgosłup. No dobra, a szybciej można się nauczyć podciągania na jednej ręce podchwytem czy nachwytem? (2014-07-09, 23:01)rafal napisał(a): Uprzedzając pytania "grease the groove" to smarowanie gwintów. U Sommera zalecane jest opanowanie RC (rope climb) czyli poprawnego wspinania na linie przed rozpoczęciem treningu podciągania na 1 ręce. Poprawnego czyli bez użycia nóg i maksymalne sięganie rękami podczas wchodzenia i schodzenia. A to dlatego żeby przygotować stawy i ścięgna. Podciąganie na 1 ręce bez odpowiedniego przygotowania grozi kontuzją także nie radzę się się trochę od tematu, jakiej grubości ma być sznur? Liczba postów: 1,442 92 Dołączył: 2013-04-29 Reputacja: 495 "Remember that almost right, is still wrong. In the long term, this pursuit of perfection will result in much greater strength development and technical refinement;" -Coach Sommer
Ostatni dzień Wracając do stronki z wytycznymi na ten miesiąc tutaj , pozostało mi do zrobienia: dobicie do 12 podciągnięć w ciągu na drążku (aktualnie mam 10 rekord) 120 sekund wiszenia na rurce (aktualnie mam 100 sekund rekord) Zawiśnięcie na jednej ręce w całkowitym przykurczu na rurce Dwa pozostałe punkty osiągnąłem. Dzisiaj ostatni dzień miesiąca i widzę, że będzie ciężko. Postaram się zrobić te 12 podciągnięć i 120 sekund w zwisie. W przykurczu na jednej ręce jeszcze nie dam rady zawisnąć - to będzie w planie na następny miesiąc. Będzie się działo dzisiaj wieczorem. Relacja z walki na rurce: Niestety poległem na podciągnięciach - nie dałem rady 12 w ciągu ani 120 sekund wiszenia. Wczorajsze zmasakrowanie rąk w podciąganiu i przykurczach mocno osłabiły ręce. Te cele zostają na następny miesiąc. Udało się natomiast to co przypuszczałem, że się nie uda - przykurcze na jednej ręce. Na prawej ręce wytrzymałem w przykurczu przez jakieś 4 sekundy (lewa ręka jeszcze za słaba). Niezwykle radosna to wiadomość dla mnie - to daje nadzieję, że ciągnięcie z jednej ręki na rurce jest tylko kwestią czasu. Jutro wypisanie nowych planów na następny miesiąc. Jest możliwe, że w marcu nastąpi inauguracja skałek podkrakowskich - zapowiadają dość wysokie temperatury w drugiej połowie miesiąca. Piramidka podciągnięć Jest postęp w piramidzie podciągnięć na drążku. Dzisiaj zrobiłem do 6 czyli sumarycznie 36 podciągnięć. Zrobiłem także ćwiczenia na przykurcze - a właściwie jeszcze robię, skoczyłem tylko na kilka chwil wpisać info na bloga. Robię ćwiczenia na ręce bo okazało się, że jednak dzisiaj nie wyrobię na ściankę wspinaczkową. Pisałem, że wczoraj wypaliłem jednego peta. Dzisiaj też się złamałem i w pracy wziąłem jednego od znajomych - ale to był czysto naukowy eksperyment - chciałem sprawdzić czy będzie to smakować. Nie smakowało muszę przyznać. Jest i tak nieźle od przedwczorajszej do dzisiaj wypaliłem 2 pety. Co prawda tytuł posta sprzed dwóch dni jest kłamliwy i powinien zamiast "Rzuciłem palenie" brzmieć "Próbuję rzucić palenie". Jeden papieros Wczoraj z wieczora wypaliłem jednego peta - ale to w ramach jakby imprezy :). Normalnie dalej nie palę. Główny efekt to wzmożony apetyt. Dzisiejsze ważenie poranne wspinacza wykazało 77,5 kg (a bywało już 76,2 kg). Muszę dzisiaj uważać z jedzeniem. Lina ma być w czwartek. To z drugiej strony ciekawe, że czekam na linę od piątku do czwartku - 6 dni - szczególnie, że nie mieszkam w małym miasteczku tylko w Krakowie. To taka specyfika życia w Polsce jak sądzę. Za 6 dni to zamawiając w USA szybciej byłoby na miejscu :). Jak jutro nie będzie (bo i tak czasami bywa) to rezygnuję na zawsze z kupowania w tym sklepie. Kilka małych kryzysów W trakcie dzisiejszego niepalenia dorwało mnie kilka takich automatycznych drgnień jakbym za chwilę miał iść na fajkę. Najgorzej w pracy, kumple chodzą jarać a tu człowiek siedzi :). W domku szczególnie po lekkim treningu wcale nie chce się palić. Jutro ściana. W weekend pobijanie rekordów na drążku. Rzuciłem palenie Tytuł posta wszystko wyjaśnia. Teraz nałogiem będzie tylko trening wspinaczkowy i wspinaczka. Dzisiaj zwiększam ilość wykonywanych ćwiczeń na brzuch w 6 Weidera (14x6x3 serie). Skakanka tez w górę - 1350 podskoków. Na ścianę najwcześniej w środę - odpoczynek dla rąk trwa. Wieczorna relacja: Jak zaplanowałem tak zrobiłem + rozciąganie. Niepalenie dzisiaj jest niezwykle proste - czekam kiedy mnie dorwie kryzys - może jutro bo dzisiaj jakoś tak banalnie. Czekam jednak jeszcze bardziej na wyjście na ściankę i sprawdzenie czy rzucenie jakoś ewidentnie wpłynie na wyniki w pionie. Zbieranie mocy Po 3,5 godzinach na hali wspinaczkowej dojrzałem do decyzji o dłuższym odpoczynku dla rąk - 4 dni. Muszę chociaż raz doprowadzić do sytuacji gdy ręce całkowicie mnie nie bolą. Okres ten poświęcę na rozciąganie i inne ogólne ćwiczenia. Liny nie było w sklepie. Zamówiłem ma być około wtorku. Wybrałem jednak Beal Flyer II 10,2. Tutaj link Lina. Ostatecznie poszedłem o 3 mm w dól z grubością. W tym tygodniu w końcu wspinanie z dolną asekuracją. Teorię już sobie przypomniałem czas na praktykę. Rodzaje mistrzów Dzisiaj będzie o mistrzach skały. Z moich prywatnych obserwacji da się ułożyć taką oto listę charakteryzującą różnych mistrzów wspinaczki: Mistrz, którego można rozpoznać na pierwszy rzut oka - to taki, który gdy idzie porusza się krokiem mistrza, wyluzowanym, powolnym jakby od niechcenia. Taki mistrz ma także specjalnie nieprzypadkowe ubranie najczęściej z wysokiej półki, starannie dobraną fryzurę (najczęściej długie włosy), doskonale pasujące okulary i ogólnie każdy szczegół wystroju takiego mistrza jest dopasowany tak aby podkreślać mistrzostwo skalne. Mistrz taki posiada także sprzęt, który gdy wejdziemy do sklepów wspinaczkowych opisywany jest jako dla profesjonalistów - czyli ekspresy ultra lekkie, liny ultra cienkie, woreczek na magnezję za 3 stówki a nie za 50 złotych itd. Mistrz taki także w mowie ma taką specjalną manierę mega luzu. Oczywiście taki osobnik jest faktycznie dobry we wspinaczce - musi być dobry dla uwiarygodnienia końcowego całej otoczki, którą posiada na sobie i wokół siebie. Mistrz, którego nie da się rozpoznać na pierwszy rzut oka - to jakby dokładne przeciwieństwo wcześniej opisywanego mistrza. Taki mistrz ubrany jest totalnie byle jak, nic zewnętrznego nie zapowiada jego mistrzostwa. Ma całkowicie niemodną fryzurę, ramienia jego nie zdobi tatuaż, sprzęt ma taki zwyczajny średniej klasy. Zachowuje się często jak nowicjusz. Mistrz taki ma też nierzadko cechę pielęgnacji tego swojego bylejakiego wyglądu. Pielęgnuje, pielęgnuje a potem poprzez kontrast z tą marną swą zewnętrznością nagle wchodzi w ścianę i wszystkim otwiera usta ze zdziwienia - tak, tak tacy bywają mega mistrzami w ścianie. Bawią się tym kontrastem - tutaj taka cicha myszka a na skale nagle wychodzi champion. Mistrz, który wcale nie jest mistrzem - to taki osobnik który kupił od mistrza nr 1 wszystkie jego zewnętrzne oznaki - cały wystrój, sposób bycia, sposób mówienia i gestykulacji ciałem. Jedyna różnica to taka, że taki "mistrz" jest całkiem przeciętny w skale - dlatego często unika konfrontacji na ścianie gdy w okolicy czają się prawdziwi mistrzowie, wtedy niby to jest na ścianach tylko w ramach lekkiego rozruchu przed czymś naprawdę trudnym, ogólnie tak delikatnie się wspina bo dzisiaj ma dzień restowy itp. Tacy pseudo mistrzowie obowiązkowo muszą mieć tatuaż gdzieś na ręce i wspinać się bez koszulki (chociaż wspinanie bez koszulki to też cecha mistrzów nr 1) Mistrz, który różni się od normalnego człowieka tylko tym, że jest mistrzem wspinaczki - to taki normalny gościu z umiejętnością doskonałego wspinania się. Nic dodać nic ująć. Takiego mistrza nie rozpozna się na ulicy z daleka od skał - nie ma mowy. Powyższy podział dotyczy tylko i wyłącznie facetów - u kobiet podział taki jest znacząco inny ale o tym kiedyś indziej. To tyle o mistrzach i ich typach (te 4 kategorie moim zdaniem dałyby się jeszcze uszczegółowić ale jest to podział ogólny i w tym sensie wyczerpujący) Lina dynamiczna Kupuję w przyszłym tygodniu linę dynamiczną. Chyba będzie to lina Beal Top Gun II 10,5. Całkiem niezłe parametry wytrzymałościowe. Fajne są te cieńsze liny ale jakoś im nie ufam więc pozostanę przy takiej grubości. Do kompletu sprzętu zabraknie mi jeszcze z 10 ekspresów, kilka karabinków z blokadą, jakieś taśmy do ewentualnego robienia stanowisk wędkowych w skałkach. I jeszcze plecak, bo ten który posiadam już tego wszystkiego nie zmieści. Trochę to będzie kosztować ale i tak ten sport jest sportem tanim - sumarycznie wydam tyle co narciarz na dobre narty (nie mówiąc już o kombinezonach i całej reszcie - w skałki wystarczy stara koszulka i jakieś przetarte gacie). Dupa też człowiek Nowy temat - jak odchudzić dupę? Wydaje mi się, że dość dużo waży. Czekam dalej na ocieplenie i zaczynam bieganie, wtedy i dupa się odchudzi. Kolejne zejście w dół - poranne ważenie 76,2 kg - to po wczorajszej wspinaczce i brzuszkach (zjadam nimi wagę z brzucha hihi). Idzie ładnie odchudzanie. Jak tak dalej pójdzie to przekroczę plan na ten miesiąc i zejdę do liczby 75 - niewiele trzeba. Rzucam palenie ..... żartowałem - jeszcze nie rzucam. Myślę tylko dość intensywnie na ten temat. Może coś wymyślę. Interesuje mnie czy po rzuceniu szybko wzrośnie power. Trzecia ścianka Dzisiaj byliśmy z kumplem dla odmiany w Reni Sport. Spoko ale bardzo dużo ludzi. Trochę się pozmieniało od ostatniego razu gdy tam byłem. Zmęczyliśmy się zdrowo. Przystawiłem się do takiej drogi ale nie pokonałem kluczowej trudności - albo nie znalazłem sposobu na przejście albo brakuje jeszcze siły w rękach. Idę robić brzuszki - nie chce mi się ale skoro już wczoraj napisałem, że ten tydzień ostro na brzuch to realizuję. (Ciekawe czy napiszę kiedyś, że rzucam palenie i czy będę realizował) 3,5 kg mniej Poranne ważenie wspinacza okazało się optymistyczne - 76,5 kg - czyli o około 3,5 kg mniej niż na początku napalenia na wspinaczkę. Tą wagą cofam się o jakieś 5 lat do tyłu. Jeszcze 3,5 kg i przestaje się przejmować wagą. Jakże przyjemnie będzie się wspinać bez tego zbędnego tłuszczu. Odkrycie 1 Może to i oczywiste ale jakoś w internecie o tym głucho. Chodzi o kontuzje palców - tak, jestem już pewny - drążek i podciąganie się na nim powoduje kontuzje palców. Trzeba jednak z tym uważać - ja podciągam się na samych palcach i najpewniej to jest przyczyną - w końcu podnosi się te 77 kg na samych rękach bo nogi wiszą w powietrzu. Na ścianie trudniej o takie przeciążenia - tam w większości przypadków mamy nogi postawione na stopniach co zwalnia trochę ręce. Teraz sprawdzam co będzie się działo gdy jednak chwycę pełnymi dłońmi drążek (przycinanie skóry na dłoniach na pewno ale może miną naciągnięcia w palcach). A dlaczego dopiero 1,5 miesiąca od rozpoczęcia treningu to wiem? Bo to jakieś takie podstępne - palec zwany fakerem bolał mnie zawsze na drugi dzień a często na drugi dzień właśnie wspinałem się na ścianach i temu przypisywałem przeciążenie. Mam 2 dni odpoczynku od soboty (nie robiłem jednak w niedziele masakry z rękami ze względu właśnie na lekką kontuzję) i palec pobolewa dokładnie po biciu rekordów w podciągnięciach. Ten tydzień zamierzam poświęcić na brzuszki - dalej brzuch ma niezadowalające parametry. Codziennie 6 Weidera w wymiarze 12x6x3. Ręce będą trenowały tylko na ścianach wspinaczkowych w naturalnych warunkach i oczywiście na wytrzymałość czyli dużo powtórzeń prostych dróg. Magia liczb Nie wiem czy każdy wspinający się tak ma ale ja lubię wyceny dróg skalnych. Tak sobie ostatnio uświadomiłem, że przechodząc kiedyś drogę o trudności (polska skala Kurtyki) znajdowałem się w skali francuskiej (najbardziej popularnej we wspinaczce) w przedziale 7 - a dokładniej było to (wg. przelicznika skal z wiki pod tym linkiem - skale trudności) 7c+ - czyli na końcu siódemki. Tylko jeden plusik na polskiej skali do góry i wskoczyłbym sobie do drogi o trudności 8a. Tak minimalnie było - szkoda, że nie pociągnąłem napału na wspinanie ciut dalej w tamtym czasie. Ciekawe czy dla człowieka w moim wieku (słusznym wieku) jest możliwe zrobić 8a? Pewnie jest. Obiekt w postaci drogi nie trudno znaleźć w polskich skałach - w dolince Bolechowickiej wystarczy obrócić się o 180 stopni od ściany z "Chińskim Maharadżą" i wskoczyć na "Przybycie Tytanów" - droga wyceniana na (i ma fajną nazwę). Gdyby przypadkiem udało mi się zrobić Chińskiego chyba się obrócę o te 180 stopni. Ringi zjazdowe w skałkach Dołączam się tym postem do hiper ważnego przesłania apropo szanowania ringów zjazdowych w skałkach. Doskonale i prosto jest to pokazane na tej stronie szanuj ringi zjazdowe Ciekawe ilu ludzi asekuruje właśnie tak jak pokazują zdjęcia zamieszczone na powyższej stronie. Dodatkowo (o czym na tej stronie nie wspominają) takie zamocowanie wędki (tzn z karabinkiem lub ekspresem dodatkowo) powoduje, że mamy zachowaną zasadę dwóch punktów asekuracyjnych przy wędkowaniu - a nie jednego gdy przeplatamy linę tylko przez ring (gdy ring puści jest po zabawie). Jestem zwolennikiem takiego rozwiązania żeby przed wszelkimi rejonami skałkowymi na tablicach informacyjnych (w większości są i tak różnego rodzaju tablice z mapkami, info o parku itp) wieszać tego typu instrukcję obsługi ringów zjazdowych - zapewni to dłuższą żywotność ringów i przyczyni się do zwiększenia bezpieczeństwa wędkujących. Szanuj ringi zjazdowe powinno być też jednym z elementów przekazywanych ludziom w trakcie kursów wspinaczkowych (pewnie się to robi ale kto wie) Wizyta w Bolechowicach Zabrałem dzieciaki do doliny Bolechowickiej. Pierwszy raz widziałem ją w śniegu. Dzieci bawiły się śniegiem, ja zaś pooglądałem sobie ściany - to całkiem inna bajka w porównaniu do sztucznych ścianek wspinaczkowych. Zrobiłem oględziny dróg "Przez Napis", "Rysy Babińskiego", "Abazego" i oczywiście "Chińskiego". Surowe i jakby nieprzystępne :). Oględziny nie były przypadkowe te drogi są z różnych leveli i - jest tam jeszcze jakieś do kompletu ale zapomniałem nazwy. Oto kilka zdjęć: Tutaj biegnie Chiński Abazy Start do Chińskiego Brama Bolechowicka Zachodnia część Bramy Bolechowickiej Pierwsze dwa chwyty do Abazego Okapik na Chińskim Prawda, że fajne. Ciekawi mnie jeszcze jak wielkie będzie oblężenie tych ścian gdy tylko się ociepli - już za moich czasów było dość znaczne a teraz to strach pomyśleć co się będzie działo (szczególnie w wakacje). Obadałem też wpinki na drogach - są tak ze dwa razy rzadziej rozmieszczone niż na Avatarze :). Jednym słowem tutaj można polatać czasami. Trzeba będzie popracować nad psychiką - jednak im człowiek starszy tym bardziej ostrożny. Co do treningu - dzisiaj odpoczynek (poza próbą bicia rekordu podciągnięć ale to tylko lekka rozgrzewka i chwila na drążku). Relacja z walki na rurce (podciąganie): Jest 10 podciągnięć. Dalej nie jest to łatwe przy ciągłym zmęczeniu rąk. Ostatnie podciągnięcie z wyraźnym wysiłkiem. Dobra strona mocy Dzisiaj pierwszy raz poczułem power na ściankach. Najpierw zrobiłem 8 razy łatwe drogi (po 4 wejścia na raz). Potem na przefrunąłem (dosłownie). Potem taka nowa VI w przewieszeniu w OS-ie prawie do samej góry ostatni przechwyt nie puścił. Potem taka V+ w jakby kominku puściła - ale tutaj to po prostu patent rozporowy rozwiązał sprawę. Potem jeszcze dwa razy znane I na końcu nowe w OS-ie prawie do końca - została ostatnia wielka klama do której już nie sięgnąłem. (wszystkie te wyceny mogą być źle wyważone ale na razie się do nich odnoszę bowiem względnie spełniają swoją rolę - tzn V jest łatwiejsza od VI, która jest łatwiejsza od itd) Dziwne było to, że przekroczywszy pewne początkowe zmęczenie ręce jakby wpadły w drugi bieg i normalnie się nie mogły spompować. Czyżby to był efekt robienia dróg na wytrzymałość? Taką moc czułem pierwszy raz - było to ewidentne odczucie. Druga pozytywna rzecz to waga - jestem w nowym przedziale 76,8 kg. To pewnie efekt ostrego wspinania na wytrzymałość - bo przy takim wspinaniu leje się z człowieka. Dodatkowo wpływ miało też zwiększenie dawki skakanki do 1200 skoków i zwiększenia ilości powtórzeń przy brzuszkach. Z planu na ten miesiąc opisanego tutaj wykonałem już zejście poniżej 77kg wagi oraz przejście czegoś co będzie ocenione na (to na luzach będę miał pod koniec miesiąca kilka takich dróg). Pozostało jeszcze dobicie do 12 podciągnięć na rurce ciągiem, 120 sekund wiszenia na rurce oraz zawiśnięcie na rurce na jednej ręce w całkowitym przykurczu (to chyba będzie najtrudniejsze). W niedziele plan zmasakrowania się po raz drugi do wycieńczenia rąk (głównie przykurcze). Jutro pobijam rekord w podciąganiach na rurce (aktualny to 9 w ciągu) - planuje 10 ale jakby czasami poszło więcej to od razu się zrobi :). Z takim poczuciem mocy powoli i nieśmiało zaczynam myśleć o przystawieniu się do jakiejś Na świeżego jest to już możliwe - tak sądzę. A tutaj zdjęcie z Bolechowic gdy tam ostatni raz byłem na wycieczce z dzieciakami. Dawno temu 2010-03-27. Bardzo dawno. A jeszcze wcześniej byłem tam w 2007-05-12 (sprawdziłem ze zdjęć). Zawsze gdy tam przechodziłem patrzyłem na te skały z pewnym żalem - że tak fajnie się po nich kiedyś wspinało (jakby to było niemożliwe aby ponownie się powspinać). Jutro jadę tam na wycieczkę z dziećmi ponownie :). Przypatrzę się bardziej szczegółowo jak wygląda dzisiaj Chiński Maharadża i inne drogi :). Wytrzymałość głupcze Dzisiaj robota na wytrzymałość. Po rozgrzewce 3,5 razy z rzędu V+ a potem 4 razy z rzędu V. Ręce fajowo siadły na jakieś 25 minut. Po tej przerwie powrót na tzw. fiolet bo po fioletowych chwytach (za pierwszym razem zabrakło pary do ostatniego chwytu) ale za drugim po jeszcze 10 minutach przerwy poszło jak z płatka. Potem nowa tzw. biała do połowy gdzie napotkana zagadka zajęła mi kilka minut na wymyślenie jak to się przechodzi. Po wymyśleniu do góry ale tam już jednak ręce były tak zmęczone działaniami wcześniejszymi, że dałem sobie spokój. Jak widać wystarczy przejść 10 dróg w 2 godziny i ręce padają (tzn można by dalej ale trzeba odpocząć z pół godziny i dawać dalej). Wytrzymałość trzeba będzie częściej robić. Pamiętam, że w dawnych czasach robiło się Rysę Babińskiego 4 razy z rzędu - to była wytrzymałość (chociaż wtedy tak nie uważałem). Ale przyjdzie pora i na tą rysę i sprawdzenie czy uda się zrobić 4 razy czy jednak "starość nie radość" zwycięży. Regeneracja Odpoczynek po sobotniej masakrze trwa. Dzisiaj tylko skakanie, rozciąganie i brzuszki. Zwiększyłem sobie liczbę skoków do 1050. Ręce dalej bolą i to czy jutro wyląduję na hali wspinaczkowej zależy od jutrzejszego ich stanu. Raczej dojdą do siebie :). Powoli zaczynam myśleć o zakupie liny dynamicznej. Jak już się doczytam szczegółów o linach dam znać na blogu. Przegięcie Tak jak tytuł posta sugeruje - przegiąłem. Ćwiczenia na rurce w sobotę były tak intensywne, że po ich zakończeniu nie potrafiłem kubka z herbatą podnieść. Aż się przestraszyłem. Dzisiaj jednak lepiej chociaż ręce mocno osłabione. A co takiego trenowałem? Wszystko. Od podciągnięć, po zwisy, poprzez przykurcze skończywszy na krawądkach na futrynie (fajną futrynę mają rodzice przydałaby mi się taka sama). Przykurcze właśnie dały efekt w postaci osłabienia straszliwego. Teraz dwa dni przerwy na regenerację. Ewidentnie najsłabsze mam mięśnie trójgłowe ramienia (tak, tak nauczyłem się ich nazwy hihi). Dają się we znaki w przykurczach i z doświadczenia sobotniego wiem, że odpowiadają znacznie za podnoszenie przedmiotów :). Oj nie będą miały w następnych tygodniach łatwego życia rzeczone mięśnie. Trzeba je rozwinąć. Plan na ten tydzień jest prosty - hala wspinaczkowa wtorek i środa, pozostałe dni brzuch, plecy, skakanka i jak się ociepli na zewnątrz (moje zatoki przy mrozie i bieganiu mogą się obudzić) to bieganie w spalinach krakowskich. Na ścianie we wtorek plan chodzenia na wytrzymałość po prostych drogach - tak do odpadnięcia pod rząd - góra, zjazd, góra, zjazd. Jest kilka fajnych klamiastych dróg na coś takiego. Będzie się działo :). Niby Wczoraj na ściance dalsze treningi. Próba zakończona powodzeniem. W jednym momencie wydawało się trudne ale po znalezieniu patentu poszło już na luzie. Pytanie czy jest to i czy te wyceny są poprawne - jedno jest pewne, to faktycznie trochę trudniejsze od czegokolwiek co zrobiłem dotychczas. Dobrze będzie uzbierać kilka takich tras - dają troszkę więcej w łapki i podniosą poziom ogólny w mocy. Dalej słabo z wytrzymałością. Bardzo szybko doprowadzam się do stanu w którym dalsze wspinanie na ścianach jest już niemożliwe. Ale na wytrzymałość trzeba zapracować cierpliwością. Spotkałem kumpla - nie bał się abym go asekurował z dolną asekuracją więc cóż było robić - asekurowałem z dołem. Nawet spoko, zresztą loty na tych trasach na hali nie mogą być długie - expresy co 0,5 metra :). Ja na razie nie prowadzę - nie mam dynamika jeszcze. Ręce oczywiście bolą dalej (chyba nigdy nie przestaną boleć). Trening przykurczy powoduje takie niemiłe bóle w okolicach łokci - coś tam się dociera i dopałerza. A dzisiaj rano kolejny kroczek - waga 77,1 kg. Brakuje już bardzo niewiele do historycznej chwili gdy zobaczę 76 na liczniku. Zaczynam wierzyć, że jest możliwe ważyć 72 kg - (początkowo myślałem żeby zejść do 73 ale apetyt rośnie w miarę jedzenia). Zero treningu Dzisiaj napięty harmonogram dnia - zero treningu. Trochę mam wyrzuty sumienia - ale trudno, odpoczynek też jest ważny. Skoro taki luźny dzień to napiszę o tym co mnie wciąga we wspinaniu - nie, raczej tego właśnie nie napiszę bo nie wiem co mnie wciąga :). Dla obserwatora niezaznajomionego z tematem może wydawać się dziwne, że człowiek staje przed ścianą i chce się na nią wspiąć. Nie jest to przecież bardziej dziwne od tego, że człowiek ubiera buty do biegania i chce biec - prawda? Albo, że włącza telewizor i chce go oglądać. Takie samo zdziwienie powinno towarzyszyć tym różnym, przykładowym sytuacjom. W gruncie rzeczy wszystkie te czynności nabierają sensu tylko wtedy gdy dane indywiduum jest tymi czynnościami zainteresowane (mniejsza z tym z jakiego powodu). Sens ten rodzi się u tego indywiduum w głowie - jest to jego prywatny sens (może hedonistyczny, może inny ale jest jego). Tutaj pojawia się ta dziwna wewnętrzna potrzeba wykonania danych czynności. We wspinaniu ciekawe jest to, że to tylko przejście danej drogi i koniec, znowu przejście innej drogi i koniec i tak w kółko - toż to czysty nonsens z adrenaliną. Tak jest to bardzo bezsensowne. Gdyby chociaż wspinać się bo na szczycie jest do zdobycia pożywienie - miało by to ewolucyjne wyjaśnienie. Ale nie - tutaj nic na szczycie nie znajdujemy (nie dotyczy wspinaczy sportowych, którzy na szczycie mają nagrody - rozważam wspinanie samo w sobie a nie takie żądające nagród i wyróżnień). Wyjaśnieniem naturalnym, narzucającym się jest chęć podniesienia sprawności fizycznej, polepszenia swojej sylwetki, lepszego samopoczucia dzięki uprawianiu sportu itd. Takich wyjaśnień jest masa ale dotyczą one wszystkich rodzajów sportu. Czy jest jednak coś wyjątkowego we wspinaniu? Coś co w inny sposób niż w pozostałych dyscyplinach sprawia, że chce się człowiekowi drzeć do góry? Adrenalina? Nie. Rywalizacja. Nie to oklepany powód. Walka z samym sobą i pokonywanie coraz to większych trudności? Tak jest wszędzie - odpada. To co w takim razie? Na swoim przykładzie widzę, że coś musi być wyróżniającego wspinanie od innych sportów. Siedziałem na dupie od lat i raz napaliłem się na squasha ale nie wciągnęło, napaliłem się na pływanie - nie wciągnęło, na bieganie - eee gdzie tam, rower - ok ale bez przesady. I tak dalej. Aż tu nagle wspinanie - jest zaskoczyło ponownie tak jak kiedyś. Co to jest? Wspinanie jest jakoś zaszyte w naturę człowieka - w końcu dzieci naturalnie uwielbiają się wspinać wszędzie gdzie się da, łazić po drzewach, przechodzić trudne drabinki na placach zabaw itd (wiem bo sam mam dzieci i widzę to na placach zabaw). Czyżby to taki zaszyty czynnik? To całkiem prawdopodobne. Jest jeszcze element towarzyski, wspinanie to często wyjazdy, wspinaczka, świeże powietrze, spędzanie czasu ze znajomymi/przyjaciółmi - ale inne sporty też to mają. No to ja nie wiem i wiedzieć nie będę "why mnie to wciąga?". Ale wciąga jak diabli. Jak kiedyś odkryję ten element wciągający to nie omieszkam opisać. Na razie wiem jedno - wspinanie wciąga bardziej niż inne aktywności fizyczne (w moim przypadku, rzecz jasna - statystyka to żadna :) ) Rekord a co! Relacja z rurki (wiszenie): Rekord własny pobity. 100 sek. Ależ to cholernie nieprzyjemne ćwiczenie :). Z ostatniej chwili: Poćwiczyłem przykurcze na rurce. Oj wykrzywia mordę dość znacznie. Takie jakieś inne mięśnie po tym bolą. Przykurcze robiłem z nachwytu i podchwytu (przyjemniej oczywiście z podchwytu). W każdym wypadku po dwa rodzaje - takie pełne gdy maksymalnie ręka jest zgięta w łokciu i takie gdzie zgięcie jest około 90 stopni w łokciu. Wyśmienite ćwiczenie, już czuję jak za kilka tygodni da to efekty na ściance :). Kuszenie Byłem na ścianie i nie wytrzymałem - sprawdziłem czy zrobię (o ile to jest taka trudność ale ponoć jest). Nie dałem rady całości ale do połowy doszedłem. Myślę, że na świeżego i po poznaniu przechwytów jest szansa już niedługo. Nie takie trudne to jest (chyba, że jakieś trudności jeszcze na górze samej mnie czekają :) ). Daje jednak na łapy od samego początku i nie ma już takich oczywistych chwytów przystankowych. Ostre zmęczenie, które dzisiaj osiągnąłem na ścianie jest pocieszające. Byłoby dobrze robić takie bo na tym można nabrać krzepy. Poćwiczyłem na dużym okapie - dokładnie wyjście z okapu kilka przechwytów wyżej. Świetnie pokazuje to jak ważne w takich sytuacjach są przybloki na ręce. Muszę w tym miesiącu osiągnąć możliwość zawiśnięcia na jednej ręce w przybloku pełnym - to jest mus. Tak patrząc na to trenowanie i wspinanie ostatecznie dochodzę do wniosku, że poza techniką rzecz jasna najważniejsze na początek będzie wyrobienie mięśni przedramion i przybloki. To mocno podniesie możliwości. Na tym się skupiam w takim razie (chociaż trenowanie przybloków tak boli łełe) Dzień powszedni Dzisiaj po prostu: 900 razy skakanka Piramidka do 5 i z powrotem w podciąganiu na rurce (1 podciągnięcie - 2 minuty przerwy - 2 podciągnięcia - 2 minuty przerwy - 3 podciągnięcia ... itd). Sumarycznie 25 podciągnięć Brzuszki - Weider - 3 pełne serie czyli 3x10x6 Pompki - 3 serie po 15 pompek Trochę rozciągania Mocy przybywaj!!! Poczytałem trochę cytatów o wspinaniu i znalazłem jeden który tutaj może pasować: „Im więcej wiem o treningu, tym bardziej staje się on skomplikowany” Jerry Moffat Niby oczywiste. Na szczęście ja nic o treningu nie wiem. Miesiąc minął Uff - jest miesiąc i trening trwa nadal. Na wstępie trzeba powiedzieć - nie idzie za łatwo (przynajmniej kontrolne wskaźniki typu rurka to pokazują). Ale mimo wszystko idzie. Kontuzji większych nie odnotowano - to dzięki powolnemu przyzwyczajaniu zastanych mięśni i kości. Trochę za mało w tym wszystkim jest treningów przy których wyję z wysiłku ale z drugiej strony było to trochę celowe aby powoli przyzwyczaić organizm do tego, że samo siedzenie na krześle (ewentualne leżenie na kanapie) to przeszłość. Drugi miesiąc będzie inny. Już zaplanowałem, że jeden tydzień poświęcę na bardzo ostre działania - do bólu. Resztę dni dalej zgodnie z zasadą małych kroczków. W tym miesiącu zaczynam także bieganie - na razie raz w tygodniu 45 minut. Cele na drugi miesiąc: Kolejne 3 podciągnięcia więcej na rurce minimum (czyli 12 w ciągu) 120 sekund wiszenia na rurce Zawiśnięcie na jednej ręce w całkowitym przykurczu na rurce Poniżej 77 kg wagi Przejście na ściance czegoś co będzie określone jako (może uda się coś wynaleźć na AVATAR) Te cele to takie proste parametry ale jakieś muszę sobie wymyślić. Wnioski: Za ciasne buty jak na sztuczne ściany wspinaczkowe - ciągle z tym jest pewien problem. Uważać na palca zwanego fakerem :) - coś mu się nie podoba do końca we wspinaczce ale jeszcze nie wiem co czy psuję go na rurce czy na ściance Więcej maxowych treningów przynajmniej 1 w tygodniu Więcej treningów na wydolność ogólną Zawodnicy (dzisiejszy i ten z przeszłości) wyglądają teraz tak: 20 lat 40 lat 68-72 kg 77,2-78,5 kg 182,5 cm 182,5 cm ~50 podciągnięć na rurce 9 podciągnięć na rurce ~3 ze szmaty (lewa i prawa) 0 razy ze szmaty ponad 100 pompek ponad 20 pompek niepalący palący uprawiający aktywnie różnego rodzaju sport siedzący na dupie przed kompem (ale trochę mniej niż miesiąc temu) choroby - brak choroby - są (zepsute zatoki, spłaszczenie lordozy szyjnej itp) ilość wolnego czasu - dużo ilość wolnego czasu - mało Jest troszeczkę lepiej niż na początku ale dalej to daleka droga. Ale już w maju wiele rzeczy zostanie bardzo dokładnie zweryfikowanych - uderzę na wiele z tych samych dróg, które przełaziłem dawno temu. 77,2 oraz 9 Waga spada!!! 77,2 kg przy porannym ważeniu. Piękne 2,8 kg mniej niż miesiąc temu. Mniej dźwigania w górę. Relacja z walki na rurce: Jest 9 pełnych podciągnięć. Nie dawała mi spokoju ostatnia przegrana gdzie zrobiłem 8,5 podciągnięcia. Ale nie było to łatwe - bardzo szybko maleje mi moc. Pięć podciągnięć na luzaku ale już przy 6 gwałtownie gorzej. Ostatnie 9 podciągnięcie już na maksie :). Pozostało pobicie rekordu w zwisie na rurce - chyba jutro podejmę próbę. Z ostatniej chwili z rurki :) Rekord wiszenia pobity - 95 sekund. Znowu jestem na drugim miejscu po córce :). Nie wytrzymałem i przechodząc przypadkiem obok rurki zawisnąłem. Powoli jak ślimak ale do przodu. Co za zapominalstwo! Dzisiaj mija dokładnie miesiąc od momentu uaktywnienia się mojego napalenia na wspinaczkę. Jutro opiszę co się stało - porównania, analiza, wnioski itd. To całkiem przyjemnie, że akurat dzisiaj pobiłem 3 rekordy :). I jeszcze wrzutka fajnej serii dla początkujących wpinaczy tutaj . Polecam wszystkie odcinki.
Radio eM Podciąganie na drążku przynosi efekty w postaci wzmocnienia mięśni górnych partii ciała – mięśni ramion, przedramion, barków, klatki piersiowej oraz mięśni górnej części pleców. Ćwiczenia na drążku to sposób na ukształtowanie wysportowanej sylwetki. Poprawia siłę i wytrzymałość mięśni. Efekty ćwiczeń zależą od techniki podciągania. Nawet niewielka zmiana w sposobie trzymania drążka czy w rozstawie dłoni ma zasadniczy wpływ na efekty ćwiczeń. Drążek do podciągania znajdujący się np. w ofercie sklepu to przyrząd, który bez problemu można zamontować w domu. Zajmuje niewiele miejsca. Rodzaje drążków do podciągania Na rynku jest szeroki wybór drążków do podciągania. Najtańsze modele można kupić już za kilkadziesiąt złotych. Starajmy się wybierać produkty znanych firm, wtedy będziemy mieć pewność, że sprzęt będzie służył nam długo. Poszczególne modele różnią się sposobem montażu i kształtem. Wśród drążków treningowych znajdziemy modele proste, wygięte, z dodatkowymi uchwytami i nakładkami. Drążek montowany do futryny to idealne rozwiązanie dla osób, które nie chcą montować drążka na stałe. Montaż drążka do futryny nie wymaga wiercenia, drążek w każdej chwili można zdjąć. Drążek montowany do ściany mocowany jest na stałe. Ma solidną konstrukcję. Drążek montowany do sufitu to drążek również o solidnej konstrukcji. Nie zajmuje miejsca w mieszkaniu. Wadą jest wyższa cena od pozostałych rodzajów drążków. Drążek rozporowy to popularna forma drążka, który montuje się do ścian lub do futryny. Drążki rozporowe dostępne są głównie w wersji prostej. Jak ćwiczyć na drążku? Treningi na drążku nie wymagają specjalnych przygotowań. Trzeba dokładnie zapoznać się z techniką wykonywania ćwiczeń. To, jakie mięśnie zostaną najbardziej zaangażowane w ćwiczenie, zależy od techniki podciągania. Podciąganie nachwytem angażuje do pracy przede wszystkim mięśnie grzbietu. W nachwycie dłonie są skierowane w stronę przeciwną do osoby ćwiczącej. Podciąganie podchwytem wzmacnia głównie mięśnie ramion i klatki piersiowej. Technika podchwytu polega na chwyceniu drążka dłońmi skierowanymi w swoją stronę. Opuszczanie powinno być wolniejsze i dłuższe niż podnoszenie. Najwięcej pracy mięśnie wykonują w fazie opuszczania.
8 odpowiedzi w tym temacie #1 Napisano 08 stycznia 2015 - 15:35 kubakubapl Member Użytkownik 19 postów aktualnie staram sie wykonać podciągnięcie jedorącz nachwytem chcialbym abyscie ocenili ten plan na siłe 5x1 podciąganie sie z asystą recznika 5x1 podciaganie sie z asysta ręki. I w czym tkwi problem?Nie wiem czy dolozyc jeszcze jakies cwiczenie lub podciaganie wąskim wykonywac ten plan 2-3 w tyg. 0 #2 Pablo1 Napisano 08 stycznia 2015 - 16:22 Pablo1 Advanced Member Administrator 3 444 postów Zdecyduj się na jedno z tych dwóch ćwiczeń, wykonywanie obu na jednej sesji jest trochę bezcelowe, jeżeli chodzi o siłę. Jakie przerwy robisz między serami? Czy może ćwiczysz metodą "Smarowania gwintów"? 0 E = mc2 Efekty = motywacja * (ciężka praca)2 Enstein naprawdę był geniuszem. #3 kubakubapl Napisano 08 stycznia 2015 - 16:31 kubakubapl Member Użytkownik 19 postów Smarowania gwintów nie między seriami około 3minut lub jak czuję ze wracaja mi sily. 0 #4 Pablo1 Napisano 08 stycznia 2015 - 16:37 Pablo1 Advanced Member Administrator 3 444 postów Wykonuj je i stopniowo zwiększaj ilość powtórzeń do maksymalnie pięciu w serii, następnie możesz kombinować z negatywami ( podciągasz się z asystą i opuszczasz na jednej ręce ), oddalasz rękę coraz dalej w stronę barku ( jeżeli wykonujesz podciąganie nierówne ), starasz się walczyć o każdy centymetr mocno napinając ciało podczas prób podciągania na jednej ręce ( to samo tyczy się negatywów ) Tak jak już napisałem zdecyduj się na jedno ćwiczenie i wykonuj je aż do osiągnięcia pewnego pułapu ( zależy, czy wykonujesz 5x5, 3x3 czy whatever ) a następnie je utrudniaj lub zmień na bardziej wymagające. 0 E = mc2 Efekty = motywacja * (ciężka praca)2 Enstein naprawdę był geniuszem. #5 kubakubapl Napisano 08 stycznia 2015 - 16:48 kubakubapl Member Użytkownik 19 postów To smarowanie gwintów podciągając sie z asystą recznika bedzie dobre?I robić codziennie co jakis czas? 0 #6 Pablo1 Napisano 08 stycznia 2015 - 16:51 Pablo1 Advanced Member Administrator 3 444 postów Smarowanie gwintów właśnie na tym polega, aby wykonywać ćwiczenia jak najczęściej w ciągu dnia z idealną techniką po te kilka powtórzeń ( maksymalnie 5 ). Choć częściej się je stosuje w przypadku dużych problemów z danym ćwiczeniem, można również z powodzeniem kierować się tą metodyką w przypadku zwykłych treningów siłowych. 0 E = mc2 Efekty = motywacja * (ciężka praca)2 Enstein naprawdę był geniuszem. #7 kubakubapl Napisano 08 stycznia 2015 - 16:57 kubakubapl Member Użytkownik 19 postów A czy prócz smarowania gwintów(które zastosuje robiąc podciąganie z asystą recznika), robic trening siłowy podciągania z asystą co 2-3dni czy tylko gwinty? 0 #8 Pablo1 Napisano 08 stycznia 2015 - 18:20 Pablo1 Advanced Member Administrator 3 444 postów Zastosuj się najpierw do samego smarowania gwintów, poćwicz w w ten sposób przez jakiś czas i przekonaj się, czy daje Ci ono efekty. W przypadku gdybyś trafił na ścianę możesz zmienić plan na nieco inny - tylko nie zmieniaj swoich planów co miesiąc, bo to bez sensu. 0 E = mc2 Efekty = motywacja * (ciężka praca)2 Enstein naprawdę był geniuszem. #9 kubakubapl Napisano 08 stycznia 2015 - 18:39 kubakubapl Member Użytkownik 19 postów No okej dzięki 0
Program przygotowania ogólnorozwojowego w ujęciu funkcjonalnym dla dzieci i młodzieży szkół podstawowych, ponadpodstawowych oraz uczelni wyższych Filmy dofinansowane ze środków Ministerstwa Sportu i Turystyki Program zawiera zagadnienia z zakresu: sprawności funkcjonalnej, gibkości, szybkości, urazów kończyn dolnych, urazów kończyn górnych Program zawiera 6 podstawowych ćwiczeń (mostek, stanie na rękach, wznosy nóg, pompki, podciąganie na drążku, przysiady) ułożonych w progresywny trening Przeszło 70 filmów instruktażowych, jedyny tak zrealizowany program w Polsce Program przygotowania ogólnorozwojowego w ujęciu funkcjonalnym dla dzieci i młodzieży szkół podstawowych, ponadpodstawowych oraz uczelni wyższych Program zawiera zagadnienia z zakresu: sprawności funkcjonalnej, gibkości, szybkości, urazów kończyn dolnych, urazów kończyn górnych
podciąganie na jednej ręce rekord